Widzew Łódź – Legia Warszawa: klasyk w stylu retro


Jedyny naturalny polski klasyk

15 maja 2025 Widzew Łódź – Legia Warszawa: klasyk w stylu retro
Zbigniew Harazim

Serce Łodzi znów zabije mocniej. Na Piłsudskiego przyjeżdża Legia Warszawa. Kibiców tych obu drużyn dzieli wiele poza dwoma datami – 22.05.1996 i 18.06.1997. Dwie daty i ogrom pozytywnych wspomnień dla łodzian, a dla warszawiaków – traumatycznych. Po tych spotkaniach Widzew wygrał z Legią tylko 4 razy. Czy w czwartek Legia przypieczętuje 44. zwycięstwo w historii tych starć, a może Widzew wygra drugi raz w XXI wieku?


Udostępnij na Udostępnij na

Legia – Widzew: retro klasyk

Dla kibiców w Łodzi i Warszawie urodzonych po 1995 roku wielkie mecze Legii z Widzewem znane są tylko z opowieści. Bagaż emocjonalny, jaki wówczas towarzyszył tym meczom, ciężko jest im zrozumieć, bo przecież Legia w XXI wieku z Widzewem przegrała tylko raz. Kibice obu drużyn z tej generacji nie pamiętają wagi tamtych meczów – tych emocji i dramatów, które wówczas rozgrywały się na boisku. I tu idealnie wkomponowuje się frazes – piękno futbolu. Tak na dobrą sprawę piłka to nie tylko bieżące wydarzenia – to również opowieści ojca o meczach, po których kibice obu drużyn płakali. Jedni z radości, drudzy ze smutku. I tym właśnie jest ten mecz. Lekko zakurzony, owiany miejskimi legendami i anegdotami – klasyk.

W Ekstraklasie próżno jest szukać innego tak elektryzującego meczu. Meczów derbowych nie będę w to mieszał. Myślę, że taka sama zła krew jest podczas derbów w Krakowie, jak i derbów OKS Otwock – Mazur Karczew. Tylko skala jest inna. Również można próbować dodawać do grona klasyków mecze drużyn, które akurat biją się o mistrzostwo Polski w ostatnich latach. A właśnie na miano klasyka rywalizacja wyrasta po latach, kiedy to emocje w połączeniu ze stadionowymi legendami nabierają kolorytu. Lech – Raków to jest hit kolejki. Widzew – Legia to jest po prostu klasyk, którego znaczenie w następnym sezonie, miejmy nadzieję, wzrośnie.

Wielki Widzew

Mitem założycielskim pod ten klasyk bezapelacyjnie był moment budowy pod koniec lat 60. XX wieku projektu sportowego o nazwie Widzew Łódź. Zwieńczeniem pierwszego etapu tego projektu był awans Widzewa do pierwszej ligi w 1975 roku. Widzew, z potrzeby wzmocnienia się przed nadchodzącym sezonem 1975/1976, ściągnął z Zawiszy Bydgoszcz Zbigniewa Bońka. Pierwszy sezon po dwudziestosiedmioletnim rozbracie z pierwszą ligą Widzew zakończył na 5. miejscu. W tamtych czasach Legia Warszawa była solidną drużyną ze środka tabeli. Po pięciu latach gry w pierwszej lidze Widzew Łódź zdobył pierwsze mistrzostwo Polski. I w kolejnym obronił tytuł.

Wielki Widzew Ludwika Sobolewskiego był maszyną nie do zdarcia. Na arenie międzynarodowej rywalizował z największymi europejskimi markami pokroju Juventusu czy Liverpoolu. Czas ten jest do teraz rozpamiętywany nostalgicznie przy Alei Piłsudskiego w Łodzi. W lidze to była drużyna ze ścisłej czołówki. Przez 12 sezonów, które Widzew rozgrywał, będąc zarządzany przez Sobolewskiego, 9 razy ligowe zmagania kończył w pierwszej trójce. Dwukrotnie Widzew sięgał po mistrzostwo Polski w sezonach: 1980/1981 i 1981/1982. Pięciokrotnie zaś Widzewiacy kończyli rozgrywki na 2. miejscu – 1976/1977, 1978/1979, 1979/1980, 1982/1983 i 1983/1984. Dwukrotnie Widzew dopełniał podium – 1984/1985 i 1985/1986.

Upadkiem Wielkiego Widzewa był sezon 1986/1987. Wówczas Widzew zakończył zmagania ligowe na 6. miejscu. W 1987 roku zakończyła się dla Widzewa pewna epoka – z funkcją prezesa pożegnał się Ludwik Sobolewski.

Legia w czasach świetności Widzewa była, tak jak pisałem wyżej, solidną drużyną, której brakowało konkretów w postaci mistrzostwa Polski. Tak jak Widzew, Legia miała swoje przygody w europejskich pucharach, natomiast bezpośrednie starcia tych drużyn nie zwiastowały tego, co się wydarzy za kilkanaście lat. Kiedy to Widzew dwukrotnie wyrwał tytuł najlepszej drużyny w Polsce Legii – i to na Łazienkowskiej 3.

Finały ligi

Tak można było nazywać mecze Legii i Widzewa rozgrywane na Łazienkowskiej 3 w 1996 i 1997 roku. Do pierwszego takiego meczu Legioniści przystępowali w roli lidera, ale bez punktowej przewagi. Obie drużyny miały po 78 punktów. Nowością w sezonie 1995/1996 były 3 punkty za zwycięstwo, a nie jak to miało miejsce w poprzednich latach tylko 2 „oczka”. Widzew w tamtym sezonie ani razu nie przegrał w lidze, Legia zaś była świeżo po przygodzie w Lidze Mistrzów.

W meczu rozgrywanym 22 maja 1996 roku podczas 31. serii gier wynik otworzył Tomasz Wieszczycki w 53. minucie. Na trafienie wychowanka ŁKS-u odpowiedział Marek Koniarek, który w tamtym sezonie strzelił 29 bramek. Wynik dla Widzewa ustalił w 81. minucie Piotr Szarpak. Ostatecznie Widzew wygrał pierwszą ligę z 3 punktami przewagi nad Legią. Patrząc z perspektywy czasu – to jak ten mecz był rollercoasterem, to co napisać o tym następnym, rozgrywanym na Łazienkowskiej?

2:0 to niebezpieczny wynik…

Przekonali się o tym wszyscy obecni na Łazienkowskiej 3 – 18 czerwca 1997 roku. Kiedy do 88. minuty na tablicy był wynik 2:0 dla Wojskowych. Wtedy gola kontaktowego strzelił Sławomir Majak. W doliczonym czasie na listę strzelców wpisali się jeszcze Michalczuk i Gąsior. Wygrana wtedy Widzewa przypieczętowała mistrzostwo Polski. Sytuacja w tabeli była lekko inna niż sezon wcześniej. Widzew miał punkt przewagi nad Legią i każdy wynik inny niż zwycięstwo Wojskowych urządzał podopiecznych Franciszka Smudy.

Po tym spotkaniu losy tych dwóch drużyn potoczyły się zupełnie inaczej. Widzew ostatni raz na podium ligi skończył w sezonie 1998/1999. A Legia powiększyła swój dorobek mistrzowski o 9 tytułów i przez niemal dekadę rozgrywki kończyła w pierwszej trójce.

Zapowiedź meczu Widzew – Legia

Zakurzony klasyk. Mecz, który ma zamierzchłą historię. Tylko właśnie w niej tkwi całe piękno. Mimo tego, że Widzew przez lata przegrywał z Legią – niekiedy będąc nawet upokarzanym, tak jak w 2004 roku, wówczas na listę strzelców wpisał się nawet Artur Boruc, który to pewnie wykorzystał jedenastkę – to cała ta piękna historia tych meczów zamyka się w latach 90. Mimo tego, że obie drużyny już o nic nie grają, to jednak jednego możemy dziś być pewni – emocji nam nie zabraknie. Ponieważ Widzewa największym rywalem jest Legia, a Legii Widzew – tu przynajmniej panuje zgoda.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze